Mamy środę, 24 dzień lutego. W Łódzkiem już dzięki bogu kończą się ferie, ale jeszcze są. Taka sobie sytuacja :-) No i co my robimy w takiej sytuacji: ja do pracy, Małgosia też a Janek jak to zazwyczaj do teściów. Dla niego idealne rozwiązanie, przecież mógłby chodzić codziennie do dziadka. A tu, niespodziewanie pojawił się problem. Pobyt Janka u dziadków uprzedził jakiś wirus i się u dziadków na dobre zadomowił. Więc co tu zrobić? Ja mam mnóstwo pracy więc dzień wolnego to słabo trochę, Małgosia nie ma się z kim zamienić, u teściów epidemia jakiegoś paskudztwa - więc cóż robić... Niech się dzieje wola nieba, zabieram Janka do biura. I tu słuchajcie - pełne zaskoczenie. Janek zszokowany, zdarzało się sporadycznie co prawda, że jakąś godzinę czy dwie spędzał u mnie w pracy ale tym razem był to cały dzień. Rozumiecie !!! - CAŁY DZIEŃ. Zestaw podróżnika rano spakowany tzn. komputer, pociągów pełna reklamówka, książki. A poniżej zobaczcie jak wygląda biurko i w ogóle miejsce pracy przyszłego inżyniera kolejowego....

Na zdjęciu widać nawet jaki tabor okupował parapet :-)
I sądząc po jego zachowaniu i nastroju na koniec dnia - świetnie się bawił. Szczerze powiem sam się obawiałem czy wytrzyma, a on, proszę - nie do zdarcia. Zachowanie na medal. A ile opowiadania było wieczorem. Że on był w pracy, że pracował na komputerze i że jutro też idzie do pracy.
Ciekawe doświadczenie... Czemu nie :-)