.

Proszę, nie nazywajcie mnie autystycznym dzieckiem, jestem po prostu dzieckiem... z autyzmem. Autyzm to nie choroba to zaburzenie, nie można się nim zarazić. Nie jest jak przeziębienie, nie można go "złapać". Autyzm to coś z czym żyję, będę go mieć przez całe życie. To tylko część mnie, taki jestem. Po prostu traktujcie mnie jak każde inne dziecko i pomagajcie kiedy proszę o pomoc. To ja - Jasiek Podedworny. Zapraszam do mojego świata...

Lisa Genova - "Chciałbym móc im powiedzieć...."



"Chciałbym móc im powiedzieć, że mój mózg nie jest zepsuty. Żeby mogli przestać płakać i kłócić się ze sobą i żeby do naszego domu nie przychodzili ludzie, którzy chcą mnie naprawić. 

To mnie męczy !!!

Mój mózg składa się z różnych pokojów. Każdy pokój służy do czego innego. Na przykład mam pokój OCZU do patrzenia i pokój USZU do słuchania. Mam pokój RĄK, pokój PAMIĘCI, pokój NOWYCH RZECZY, pokój LICZB (mój ulubiony) i pokój STRACHÓW (chciałbym żeby ten pokój był zepsuty, ale działa jak trzeba). Pokoje się nie dotykają. Między nimi istnieją długie kręte korytarze. Kiedy myślę o czymś, co zdarzyło się wczoraj (na przykład o tym, jak przewróciłem biały kubełek) jestem w pokoju PAMIĘCI. Ale jeśli chcę obejrzeć bajkę z Barneyem w telewizorze, muszę wyjść z pokoju PAMIĘCI i pójść do pokoju OCZU, a czasem USZU. 

Czasem, kiedy korytarzami przemieszczam się między pokojami, gubię się i nie wiem, co robić. Tkwię w pół drogi i nie wiem, gdzie jestem. Wtedy mój mózg czuje się tak, jakby rzeczywiście był odrobinę zepsuty. Wiem jednak, że wystarczy, abym tylko znalazł wejście do któregoś z pokojów i zamknął drzwi. Ale jeśli za dużo dzieje się na raz, mogę władować się w kłopoty. 

Jeśli liczę kwadratowe kafelki na podłodze w kuchni, to jestem w pokoju LICZB. Ale jeśli zaczyna do mnie mówić mama, muszę pójść do pokoju USZU i jej wysłuchać. Tylko, że chce zostać w pokoju LICZB, bo właśnie liczę i lubię to. Ale mama mówi i mówi, a jej głos robi się coraz głośniejszy i czuje presję, by wyjść z pokoju LICZB i pójść do pokoju USZU. Wychodzę więc na korytarz, ale wtedy ona łapie mnie za rękę, i to mnie zaskakuje. Muszę więc iść do pokoju RĄK, a nie chciałem. Mama nadal do mnie mówi, a ja nie słyszę co, bo jestem w pokoju RĄK, a nie w pokoju USZU. Jeśli mama puści moją rękę, będę mógł pójść do pokoju USZU. Mówi PATRZ NA MNIE. Ale jeśli na nią spojrzę, będę musiał wyjść z pokoju USZU i pójść do pokoju OCZU, i wtedy nie będę mógł słyszeć, co mówi. Nie wiem więc, co robić, i szwendam się po korytarzach. Nie potrafię podjąć decyzji, gdzie iść. Znów staje w pół drogi, i tak właśnie ładuję się w kłopoty. 
Jeśli za dużo czasu spędzę w korytarzach i nie dostanę się bezpiecznie do któregoś z pokojów, coś może mnie wciągnąć do pokoju STRACHÓW, a stamtąd nie łatwo się wydostać. Niekiedy tkwię zamknięty w tym strasznym miejscu bardzo długo. Jedynym sposobem, żeby się z stamtąd wydostać jest krzyczeć ile sił, bo czasem mój naprawdę głośny krzyk może wyważyć drzwi i wypchnąć mnie prosto do pokoju USZU. Dźwięk mojego własnego krzyku to jedyna rzecz, która może sprawić, że wszystko inne zniknie. Mój głoś potrafi krzyczeć i tworzyć dźwięki, ale nie mówić. Ale to nie jest zepsuty pokój w moim mózgu. Bez problemu mówię do siebie w moje głowie za pomocą słów. Myślę, że mogę mieć zepsute usta albo język, albo gardło. Żałuje, że nie umie powiedzieć mamie i tacie, że mój głos jest zepsuty, ale mój mózg działa, ale nie mogę bo mój głos jest zepsuty. Chciałbym żeby sami się domyślili."

Lisa Genova