.

Proszę, nie nazywajcie mnie autystycznym dzieckiem, jestem po prostu dzieckiem... z autyzmem. Autyzm to nie choroba to zaburzenie, nie można się nim zarazić. Nie jest jak przeziębienie, nie można go "złapać". Autyzm to coś z czym żyję, będę go mieć przez całe życie. To tylko część mnie, taki jestem. Po prostu traktujcie mnie jak każde inne dziecko i pomagajcie kiedy proszę o pomoc. To ja - Jasiek Podedworny. Zapraszam do mojego świata...

AKTUALNOŚCI: jak podaje wyborcza.pl wyniki raportu "Ogólnopolski spis autyzmu" są zatrważające... 90 proc. dzieci z autyzmem jest nękanych. Wyzywane, wyśmiewane, bite i kopane...


Prawie wszyscy uczniowie z autyzmem doświadczają nękania w polskiej szkole, a ponad jedna czwarta regularnej przemocy fizycznej - wynika z raportu "Ogólnopolski spis autyzmu".

Psychologowie z Uniwersytetu Warszawskiego, poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Stowarzyszenia Innowacji Społecznych „Mery i Max” chcieli ustalić, jak wygląda w Polsce życie wysokofunkcjonujących  osób z autyzmem. Mają zazwyczaj trudności z nawiązywaniem kontaktów, z trudem znajdują przyjaciół, czasem wyzwaniem jest dla nich rozmowa przez telefon czy spotkanie poza domem.

Eksperci badali nie tylko dzieci, ale także ich rodziców oraz dorosłe osoby z autyzmem. Ankiety wypełniło 129 osób z autyzmem i 360 rodziców. Przeprowadzono z nimi również wywiady pogłębione i wywiady grupowe. 

Wyniki są smutne. 51 proc. ankietowanych twierdziło, że chciałoby mieć więcej znajomych, ale aż 76 proc. jednocześnie przyznało, że nie ma ich wcale. Podobna grupa chciałaby korzystać z terapii, jednak nie ma do niej dostępu: z powodu wysokich kosztów, braku specjalistów w miejscu zamieszkania, niespełniania kryteriów uprawniających do terapii (np. nie mają wymaganych orzeczeń).

Badani uczniowie w większości pozytywnie oceniali swoje kontakty z nauczycielami i wyniki w nauce. Niestety, aż 90 proc. przyznało, że „czasem” lub „często” doświadcza nękania ze strony kolegów.

Ponad jedna czwarta wskazała wprost na przemoc fizyczną - bicie i kopanie. Pozostali mówili o wyśmiewaniu, niszczeniu ich rzeczy, nakłanianiu do zrobienia czegoś nieodpowiedniego, obgadywaniu. W tzw. grupie kontrolnej - czyli wśród uczniów w tym samym wieku ale bez autyzmu - na nękanie skarżyło się 66 proc. Żaden z nich nie mówił jednak, że doświadcza przemocy fizycznej. - Wyniki wskazują, że uczniowie z autyzmem są 1,5-2 razy bardziej narażeni na nękanie i przemoc w szkole niż ich rówieśnicy - stwierdzają autorzy raportu.

- Wierzę w ten wynik - mówi dr Paweł Kubicki, ekspert od niepełnosprawności i tzw. edukacji włączającej. - Dzieci z zaburzeniami mają największą szansę na zostanie kozłem ofiarnym. Składają się na to problemy w komunikowaniu się, zachowania nieadekwatne do sytuacji, co wywołuje negatywne reakcje innych dzieci. Ale problem jest szerszy: polska szkoła w ogóle źle znosi inność. Każdy, kto jest inny, może stać się ofiarą - dodaje.

- Dzieci z autyzmem, w tym z zespołem Aspergera, nie rozumieją ironii, w związku z czym łatwo nimi manipulować - tłumaczy Agnieszka Niedźwiedzka, ekspertka projektu „Wszystko jasne” stowarzyszenia Nie-Grzeczne Dzieci. - Trzeba pracować ze środowiskiem, uczyć tolerancji, ale też uczyć dziecko z autyzmem komunikacji z otoczeniem. Dużo zależy od nauczycieli. Znam klasy, gdzie dzieci traktują kolegów z autyzmem z szacunkiem, ale to raczej chlubne wyjątki. 

- Najważniejsze, żeby nie tolerować przemocy. Cała szkoła - od sprzątaczek po dyrekcję - powinna reagować na takie zachowania i uczestniczyć we włączaniu dzieci z autyzmem do szkolnego środowiska - podkreśla Kubicki. Nie ma złudzeń, że nękanie uda się całkowicie wyeliminować, ale wskazuje sposoby na zmniejszenie skali zjawiska: zajęcia grupowe, warsztaty z empatii, pokazywanie mocnych stron dzieci z zaburzeniami, rozbijanie klik w klasie, opiekę starszych kolegów.

Przykładem, że to działa, jest niepubliczna Akademia Dobrej Edukacji w Warszawie. Prowadzi podstawówkę i gimnazjum, w każdej klasie są dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. - Nie mogę powiedzieć, że nieprzyjemne sytuacje się nie zdarzają, ale nie jest ich wiele. Jak to robimy? Pracujemy w małych, 10-osobowych grupach, podkreślamy mocne strony dzieci, bo praktycznie każde z nich jest w czymś uzdolnione. Nie usprawiedliwiamy agresji nikogo. Jeśli dziecko z Aspergerem będzie zachowywać się nieodpowiednio, poniesie takie same konsekwencje jak inne dzieci - mówi Jacek Staniszewski, dyrektor szkoły. - Nie uczymy, że nie wolno bić i wyzywać, bo ktoś ma orzeczenie, tylko że nie wolno, bo tak chcemy funkcjonować w naszej szkole i w społeczeństwie.

źródło: wyborcza.pl